KWIECIEŃ 1945 ROKU…

„Na początku stycznia wpada do nas mocno zdenerwowana ‘nasza’ Niemka (osiedlona w domu autora wspomnień w ramach Action Saybusch – przyp. autora)
- Panie Dziki – natychmiast do mnie. Trzeba mnie pakować – wyjeżdżamy!
Upłynęły 2 – 3 godziny. Niemców już nie było. Nie wiem nawet czy zdążyłem się pożegnać? Chyba nie.
Niemców więc już nie ma! Pozostało ich zaledwie kilku, korzystając z ‘okazji’ również kilku Polaków pojechało z nimi. A więc koniec wojny! Każdy na tę chwilę czekał, ale każdy inaczej wyobrażał sobie jej koniec. […] Ludzie chodzą jak zaczadzeni, brak na twarzy uśmiechu, oznak zadowolenia, nie skłonni do rozmów. Tak szybko i w tak dziwny sposób skończyła się wojna – zda się, że tyle można odczytać z ich twarzy. ciąg dalszy
FR